wtorek, 20 stycznia 2015

Rozdział 7.

Denerwuję się jeszcze bardziej niż kiedy byliśmy z tym gangsterem.Właśnie siedzimy w poczekalni na komisariacie i czekamy na jakiegoś policjanta, który ma się nami zająć.
-Masz - mówi Kacper i podaje mi kawę. -Nie rozglądaj się tak.Zachowuj się normalnie.. -siada obok mnie.
-Normalnie? -prawie wylewam napój na podłogę.Czy on żartuje sobie teraz?! -Jak ja mam się normalnie zachowywać?!Udajemy detektywów!
-Rany! Ciszej kobieto...  przechodzi obok nas jakaś pani, grzecznie się do niej uśmiechamy. -Jeszcze nas ktoś usłyszy. -Kacper piorunuje mnie spojrzeniem. -Wszystko będzie dobrze.Tylko się za dużo nie odzywaj.
-Słucham?
-No... ja będę mówił a ty będziesz przytakiwać.Nie chcę żeby zauważyli, ze się denerwujesz czy coś. 
-No dobrze. -przytakuję.Niech mu będzie.Przynajmniej jak się zorientują, że coś jest nie tak to nie będzie mógł tego zwalić na mnie.
-Państwo do mnie? -podchodzi do nas jakiś policjant.O matko, mówi do nas po polsku!Skąd on wie? Słyszał naszą rozmowę?Jeśli tak, to jaki fragment?Rany, teraz to dopiero się denerwuję.Razem z Kacprem wstajemy i udajemy się za Tedem (tak ma na imię ten policjant) do jego gabinetu.
Jest strasznie sztywno.Ściany są białe a meble wykonane z ciemnego drewna.Zero roślin czy zdjęć, czegokolwiek co dodawałoby uroku.Normalnie czuję się jakbym była w szpitalu czy coś..
-Coś się stało? -pyta nas Ted i spogląda na nasze odznaki.
-Szukamy trzech osób.. -głos zabiera Kacper.Tak jak się umawialiśmy ja nic nie mówię.Piję kawę i od czasu do czasu uśmiecham się grzecznie.Pełen luz.To tylko podszywanie się pod detektywa.Nic takiego.. Kacper opisuje bardzo dokładnie Ewelinę,Paulinę i Kamila podając przy tym różne powody poszukiwań, między innymi kradzież książki z muzeum.
-Ahh tak. -Ted poprawia się na krześle. -Faktycznie.Słyszałem coś o tym.Poczekajcie chwilę. -mówi i wychodzi z gabinetu.Oddycham z ulgą.Może nam się udało.Policjanta nie było dość długo, zdążyłam wypić kawę, ale nie mogę znaleźć kosza na śmieci więc trzymam plastikowy kubeczek w ręce.Stwierdziłam, przez ten czas, że gdyby dodać tutaj jakieś trzy może cztery zdjęcia Teda z jego rodziną i chociaż jednego kwiatka to byłoby o niebo lepiej..
-Proszę. -O wilku mowa.Za nami stoi Ted i podaje Kacprowi do ręki białą teczkę. -Tutaj macie wszystko co udało nam się do tej pory ustalić i numer telefonu do głównego człowieka, który zajmuje się tą sprawą.
-Dziękujemy. -Kacper wstaje i podaje rękę policjantowi.Robię to samo i szybko wychodzę z gabinetu.


-No i widzisz.Znowu nam się udało -Kacper jak wariat przekopuje się przez tony papierów w teczce.Jeden chyba przykuł jego uwagę, czyta go już chyba z czwarty raz.
-Co tam jest takiego ciekawego? -pytam i wyrywam, mu tą kartkę. -Cholera! -Na tym papierku  jest wszystko.Nasze imiona, nazwiska, adresy, numery telefonów,członkowie rodziny,nazwy szkół do których chodziliśmy, a nawet nasze zdjęcia. Zaraz.Zaraz.. po co im imiona rodziców i innych członków rodziny?!
-Wiem wiem.. -Kacper delikatnie odbiera mi kartkę.Stara się mnie uspokoić.Zawsze tak robi kiedy widzi, ze dzielą nas sekundy od mojego wybuchu złości. -To nic takiego.Na pewno z twoimi rodzicami wszystko w porządku..
-W porządku?! -wykrzykuje. -Nic nie jest w porządku! W co wyście mnie wpakowali! Kuźwa! -słowa wypadają z moich ust niczym petardy w Sylwestra.Gotuję się z tych nerwów.Wychodzę z samochodu.Muszę zaczerpnąć powietrza.
Po około trzech minutach Kacper otwiera drzwi i powoli wychodzi z auta.Bardziej niepewnie podchodzi do mnie.Nie mogę się powstrzymać i wybucham śmiechem.śmiechem. Wygląda jakby szedł w stronę byka ubrany na czerwono.Widzę jak wzdycha z ulga kiedy się śmieje.
-Matko,ty i te twoje napady wściekłości kiedyś mnie wykończą. -uśmiecha się.
-Prędzej wykończą nas ci ludzie co nas ścigają..
-Właśnie.. Kiedy tak sobie krzyczałaś i wyparowałaś z samochodu to wróciłem do przeglądania dokumentów i zajrzałem również na wiadomości w internecie, obawiam się,że detektywi to nie jedyny problem jaki teraz mamy.
-Co to znaczy? 
-No wiesz..Wydaje mi się, że już nie jesteśmy do końca bezpieczni w tym kraju. -podaje mi tablet z otwartą stroną wiadomości.Widzę nasze zdjęcia i nagłówek: "Dwoje ludzi udaje detektywów. W jakim celu? Chcą odnaleźć swoich współpracowników, którzy pomogli im w kradzieży?". Niżej znajduje się wywiad z ... Tedem!
-Powiedział im, że wypytywaliśmy o swoich ludzi.. -Kacper streszcza mi wywiad. -Uznał cie za lidera grupy..
-Mnie?! Za lidera?! -Nie. Niech ktoś mnie już obudzi.To nie dzieje się naprawdę.
-Tak. Powiedział, ze zachowywałaś się dziwnie.Rozglądałaś na wszystkie strony i mierzyła go wzrokiem..Mówi, ze gdyby wtedy powiedział coś głupiego lub przejrzał nas.. to miałaś przy sobie broń..
-Broń?! Ja?! -Zaczynam histeryzować. -Przecież to była kawa! Co za kretyn! -chodzę tam i z powrotem.Jeszcze tego brakowało.Przecież jak wyślą za nami jakiś list gończy to już będzie koniec.Wszędzie nas znajdą..
-Karolina.Musimy jechać.. -Kacper otwiera przede mną drzwi, dając tym samym sygnał abym wsiadła do auta. -Musimy jak najszybciej przekroczyć granice..
-A niby gdzie mamy jechać? -pytam wsiadając.
-Tam gdzie chce książka. -odpowiada mi i ruszamy.Schylam się pod siedzenie i wyjmuję ten przeklęty antyk przez który moje życie stało się jedna wielką ucieczką.Sprawdzam nasz kolejny punkt wyprawy.Z Niemiec powinniśmy jechać do... Francji! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz